Fot.:Papież Franciszek |
Drodzy Bracia i Siostry! Żyjemy dziś w świecie, który staje się coraz «mniejszy» i gdzie, w
związku z tym, jak się wydaje, zbliżanie się osób do siebie powinno być
łatwiejsze. Rozwój transportu i technologii przekazu zbliża nas do
siebie, łącząc coraz bardziej, a globalizacja powoduje, że jesteśmy
współzależni. Jednakże w łonie ludzkości utrzymują się podziały,
niekiedy bardzo wyraźne.
Na poziomie globalnym widzimy skandaliczną przepaść między luksusem, w jakim żyją najbogatsi, a nędzą najuboższych.
Na poziomie globalnym widzimy skandaliczną przepaść między luksusem, w jakim żyją najbogatsi, a nędzą najuboższych.
Często wystarczy przejść się ulicami miasta, by zobaczyć kontrast
między ludźmi żyjącymi na chodnikach i rzęsiście oświetlonymi wystawami
sklepów. Tak bardzo przyzwyczailiśmy się do tego, że już nas to nie
uderza. Świat cierpi na różnorodne formy wyłączenia, marginalizacji i
ubóstwa; jak też z powodu konfliktów, w których mieszają się ze sobą
przyczyny ekonomiczne, polityczne, ideologiczne i, niestety, również
religijne.
W tym świecie media mogą nam pomóc poczuć się bliżsi jedni
drugich, tworząc odnowione poczucie jedności ludzkiej rodziny, które
pobudza do solidarności i do poważnego zaangażowania na rzecz bardziej
godnego życia. Dobry przekaz pomaga nam zbliżać się do siebie i lepiej
poznawać się wzajemnie, coraz bardziej jednoczyć. Dzielące nas mury mogą
zostać obalone jedynie wówczas, gdy jesteśmy gotowi słuchać siebie
nawzajem i uczyć się jedni od drugich. Potrzebujemy przezwyciężyć
różnice przez takie formy dialogu, które pozwolą nam wzrastać we
wzajemnym zrozumieniu i szacunku. Kultura spotkania wymaga, byśmy byli
gotowi nie tylko dawać, ale również przyjmować od innych. Media
mogą nam w tym pomóc, zwłaszcza dzisiaj, kiedy sieci komunikacji
międzyludzkiej osiągnęły niezwykle wysoki poziom rozwoju. W
szczególności internet stwarza ogromne możliwości spotkania i solidarności między wszystkimi, i jest to rzecz dobra, jest to dar Boga.
Istnieją jednakże aspekty problematyczne: szybkość przekazu
informacji przewyższa nasze zdolności refleksji i osądu i nie pozwala to
na zrównoważone i poprawne wyrażanie samych siebie. Rozmaitość
wyrażanych opinii może być postrzegana jako bogactwo, lecz możliwe jest
również zamknięcie się w sferze informacji, które są zgodne z naszymi
oczekiwaniami i poglądami, bądź też określonymi interesami politycznymi i
ekonomicznymi. Świat środków przekazu może nam pomóc się rozwijać lub,
przeciwnie, może nas dezorientować. Pragnienie korzystania z łączności
cyfrowej może doprowadzić nas do oddalania się od naszego bliźniego, od
tego, kto żyje obok nas. Nie należy też zapominać o tym, że temu, kto z
różnych powodów nie ma dostępu do mediów społecznościowych, grozi wykluczenie.
Ograniczenia te są rzeczywiste, nie usprawiedliwiają jednak odrzucania mediów
społecznościowych; przypominają nam raczej, że przekaz jest w
ostatecznym rozrachunku bardziej zdobyczą ludzką niż technologiczną. Co
zatem pomaga nam w środowisku cyfrowym wzrastać w człowieczeństwie i
coraz lepiej wzajemnie się rozumieć? Przede wszystkim musimy odkryć na
nowo pewne poczucie powolności i spokoju. Wymaga to czasu i umiejętności
wyciszenia się, by słuchać. Musimy także być cierpliwi, jeśli chcemy
zrozumieć człowieka innego od nas: osoba wyraża w pełni samą siebie nie
wtedy, kiedy jest po prostu tolerowana, lecz kiedy wie, że jest naprawdę
zaakceptowana. Jeśli naprawdę chcemy słuchać innych, nauczymy się
patrzeć na świat innymi oczami i doceniać bogactwo doświadczenia
ludzkiego, które przejawia się w różnych kulturach i tradycjach. Lecz
nauczymy się również lepiej cenić wielkie wartości zainspirowane przez
chrześcijaństwo, takie jak postrzeganie człowieka jako osoby, małżeństwo
i rodzina, rozróżnienie sfery religijnej i sfery politycznej, zasady
solidarności i pomocniczości, i inne.
Jak więc przekaz może służyć autentycznej kulturze spotkania? A
dla nas, uczniów Pana, co znaczy spotkanie z innymi w świetle Ewangelii?
Jak możemy, mimo wszystkich naszych ograniczeń i grzechów, naprawdę być
sobie bliscy? Pytania te zawierają się w tym, o co pewnego dnia uczony
w Prawie, a więc człowiek zajmujący się przekazem, zapytał Jezusa: «A
kto jest moim bliźnim?» (Łk 10, 29). Pytanie to pomaga nam
pojmować przekaz w kategoriach bliskości. Możemy postawić tę kwestię w
następujący sposób: jak przejawia się «bliskość» w posługiwaniu się
środkami przekazu i w nowym środowisku, stworzonym przez technologie
cyfrowe? Odpowiedź znajduję w przypowieści o Miłosiernym Samarytaninie,
która jest również przypowieścią o człowieku przekazu. Ten, kto
przekazuje, staje się bowiem bliźnim. I Miłosierny Samarytanin nie
tylko zbliża się do na pół umarłego człowieka, którego widzi przy
drodze, ale zajmuje się nim. Jezus odwraca perspektywę: nie chodzi o to,
bym uznał, że drugi człowiek jest do mnie podobny, ale o to, żebym ja
potrafił stać się podobny do niego. Przekazywać znaczy zatem uzmysławiać
sobie, że jesteśmy istotami ludzkimi, dziećmi Boga. Lubię nazywać tę
moc przekazu «bliskością».
Kiedy głównym celem przekazu jest nakłanianie do konsumpcji lub
manipulowanie osobami, mamy do czynienia z gwałtowną agresją, podobną do
tej, jakiej doświadczył człowiek pobity przez zbójców i porzucony na
skraju drogi, jak czytamy w przypowieści. W nim lewita i kapłan nie
widzą swojego bliźniego, lecz kogoś obcego, od którego lepiej trzymać
się z daleka. W owych czasach tym, co warunkowało ich postępowanie, były
przepisy dotyczące rytualnej czystości. Dziś grozi nam, że pewne media tak nas uwarunkują, że nie będziemy dostrzegali naszego rzeczywistego bliźniego.
Nie wystarcza przechadzać się po cyfrowych «drogach», a więc po
prostu połączyć się: trzeba, aby temu połączeniu towarzyszyło prawdziwe
spotkanie. Nie możemy żyć sami, zamknięci w sobie. Potrzebujemy kochać i
być kochanymi. Potrzebujemy czułości. Strategie komunikacyjne nie
zapewniają piękna, dobroci i prawdy przekazu. Również świat mediów
musi troszczyć się o ludzkość, powinien wyrażać czułość. Sieć cyfrowa
może być miejscem bogatym w wartości ludzkie, nie siecią przewodów, lecz
ludzkich osób. Neutralność mediów jest tylko pozorna: tylko ten,
kto przekazuje w sposób odpowiedzialny, może być punktem odniesienia.
Osobiste zaangażowanie jest podstawą wiarygodności człowieka przekazu.
Właśnie dlatego chrześcijańskie świadectwo dzięki sieci może dotrzeć na
egzystencjalne peryferie.
Powtarzam często, że mając do wyboru Kościół poobijany, który
wychodzi na ulice, i Kościół chory z powodu zamknięcia w kręgu własnych
spraw, zdecydowanie wolę ten pierwszy. A chodzi o ulice, gdzie żyją
ludzie, gdzie można do nich dotrzeć naprawdę i z czułością. Wśród tych
dróg są również drogi cyfrowe, pełne ludzi, często zranionych: mężczyzn i
kobiet szukających zbawienia lub nadziei. Również dzięki sieci
przesłanie chrześcijańskie może docierać «aż po krańce ziemi» (Dz
1, 8). Otworzyć drzwi kościołów znaczy również otworzyć je na świat
cyfrowy, zarówno po to, by ludzie wchodzili, niezależnie od tego, jakie
są ich warunki życia, jak i po to, by Ewangelia mogła przekraczać próg
świątyni i wychodzić wszystkim naprzeciw. Jesteśmy powołani do dawania
świadectwa o Kościele, który ma być domem wszystkich. Czy potrafimy
przekazywać oblicze takiego Kościoła? Przekaz przyczynia się do
nadawania kształtu misyjnemu powołaniu całego Kościoła, a sieci
społecznościowe stanowią dziś jedno z miejsc, w których można żyć tym
powołaniem do odkrywania piękna wiary, piękna spotkania z Chrystusem.
Również w kontekście przekazu potrzebny jest Kościół, który potrafi
rozgrzać, rozpalić serce.
Chrześcijańskiego świadectwa nie daje się przez bombardowanie
treściami religijnymi, lecz przez chęć dawania siebie innym «przez
gotowość do cierpliwego i naznaczonego szacunkiem zainteresowania się
ich pytaniami i wątpliwościami na drodze poszukiwania prawdy i sensu
ludzkiego istnienia» (Benedykt XVI, Orędzie na XLVII Światowy Dzień
Środków Społecznego Przekazu 2013 r.). Pomyślmy o epizodzie, w którym
występują uczniowie z Emaus. Trzeba umieć włączyć się w dialog ze
współczesnymi mężczyznami i kobietami, by zrozumieć ich oczekiwania,
wątpliwości, nadzieje i głosić im Ewangelię, a więc Jezusa Chrystusa,
Boga, który stał się człowiekiem, umarł i zmartwychwstał, by uwolnić nas
od grzechu i od śmierci. To wyzwanie wymaga głębi, uważnego podejścia
do życia, duchowej wrażliwości. Prowadzić dialog oznacza być przekonym,
że druga osoba ma coś wartościowego do powiedzenia, otworzyć się na jej
punkt widzenia, jej propozycje. Prowadzenie dialogu nie oznacza
rezygnowania z własnych idei i tradycji, lecz z twierdzenia, że są one
jedyne i absolutne.
Obraz Miłosiernego Samarytanina, który opatruje rany pobitego
człowieka, polewając je oliwą i winem, niech będzie dla nas inspiracją.
Niech nasz przekaz będzie pachnącym olejkiem, uśmierzającym ból, i
rozweselającym winem. Niech nasze światło nie będzie wynikiem zabiegów
kosmetycznych, bądź efektów specjalnych, ale naszego stawania się
pełnymi miłości i czułości bliźnimi poranionych osób, które spotykamy na
drodze. Nie bójcie się zamieszkać w świecie cyfrowym. Wrażliwość i
obecność Kościoła w świecie przekazu są ważne, aby prowadzić dialog z
dzisiejszym człowiekiem i prowadzić go na spotkanie z Chrystusem:
Kościoła, który towarzyszy w drodze i potrafi iść ze wszystkimi. W tym
kontekście rewolucja w dziedzinie środków przekazu i informacji jest
wielkim i pasjonującym wyzwaniem, które wymaga świeżej energii i nowej
wyobraźni, by przekazywać innym piękno Boga.
Watykan, 24 stycznia 2014 r., wspomnienie św. Franciszka Salezego
FRANCISCUS
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pozostaw swoją opinię