Filmy
przemocy –
stały się ulubionymi dla szerokich rzesz widzów i dobrze
sprzedającym się towarem. Producenci prześcigają się w
produkowaniu filmów, w których dominuje przemoc, okrucieństwo i
zbrodnia. Tematyka ta spotkała się z pozytywnym przyjęciem i
zainteresowaniem widzów. Gwałtownie wzrastała w filmach ilość
scen przemocy i gwałtu. W Stanach Zjednoczonych tygodniowo pokazuje
się w telewizji 500 morderstw, co oznacza wzrost tego typu scen o
ponad 90% w ciągu 20 lat pomiędzy rokiem 1952 a 1972.
Odpowiedzialni za ten stan rzeczy uzasadniają go zawsze prosto:
wskazują na zainteresowanie odbiorców. Amerykańskie dziecko przed
osiągnięciem wieku szkolnego spędza przed telewizorem średnio
pięć tysięcy godzin, będąc w tym czasie świadkiem przeszło 8
tysięcy morderstw. Sceny te nie pozostają obojętne w myśli
dziecka, kształtując jego wyobraźnię i kierunkując jakość jego
oczekiwań estetycznych.
Obok
filmów fabularnych coraz częściej na naszych ekranach pojawiają
się filmy dokumentalne pełne przemocy, co tłumaczy się
rzetelnością faktograficzną. Prawda jest jednak taka, że filmy te
powstają również pod dyktando współczesnej mody na epatowanie
brutalnością. Pierwsze zmagania wojenne zarejestrował na taśmie
filmowej w 1897 r. brytyjski korespondent wojenny Frederick Villiers,
relacjonujący wojnę grecko-turecką. Jego dzieło, mimo że było
reportażem z autentycznego pola bitew, okazało się zbyt nudne w
porównaniu z filmem fabularnym. Jego następcy okazali więcej
pomysłowości. Amerykańska wytwórnia Mutual Folm Corp. w 1914 r.
podpisała specjalną umowę z przywódcą rewolucji meksykańskiej,
gen. Pancho Villą, na mocy której rewolucjoniści zobowiązali się
do niewzniecania bitew bez udziału operatora oraz opóźniania ich,
gdyby ten nie zdążył na czas. Wytwórnia życzyła sobie mieć
wyłączność na te rejestracje. Rewolucjoniści wywiązywali się z
umowy rzetelnie: toczyli bitwy przy dobrej pogodzie i w pełnej
synchronizacji z kamerą. Z czasem takie związki stały się
zwyczajem. W 1939 r. we wrześniu Niemcy opóźnili bombardowanie
Gdyni, by operatorzy niemieckiej kroniki filmowej Deutsche
Wochenschau
zdążyli zająć odpowiednie pozycje. Wrześniową inwazję na
Polskę rejestrowało z lądu, powietrza i morza kilkaset kamer
Ministerstwa Propagandy, gdy armia polska nie miała ani jednej ekipy
filmowej. Niekiedy operatorzy prosili żołnierzy o powtórzenie
przed kamerą scen z niedawno zakończonej walki.
Lepsze
efekty i możliwości przedstawiania wojny dostarcza jednak film
fabularny. Ostatnią wojnę przenoszono w Hollywood na ekran niemal
na bieżąco. Pięć
grobów do Kairu
w reżyserii Billy’ego Wildera zakończono jeszcze w 1943 r., tuż
po zwycięstwie aliantów nad Africa Corps. Nakręcony w tym czasie
Amerykański
konwój
relacjonował dostarczanie broni do Murmańska, a Mściwy
jastrząb
opowiadał o bohaterstwie lotników amerykańskich w walce z
Japończykami.
Torturowanie
i mordowanie cywilów w Salwadorze, zrzucanie napalmu w Wietnamie,
katastrofę kolejową w Indiach, śmierć na krześle elektrycznym,
boksera umierającego na ringu, ludzi rozszarpywanych przez dzikie
zwierzęta, zabijanie delfinów […] można obejrzeć w domu, na
małym ekranie, siedząc w wygodnym fotelu i popijając kawę.
Amerykańskie stacje
telewizyjne (kablowe, naziemne, satelitarne) emitują rocznie 400 mld
scen przemocy i gwałtów. Stężoną dawkę teletoksyn oferują
widzom niespotykane wcześniej gatunki filmowe, jak: splattery,
slashery, horrory, thrillery, snufy, porno, reality shows itd. Jak
zauważyli członkowie Francuskiej Najwyższej Rady Audiowizualnej, w
filmach amerykańskich przemoc z zasady nie jest sankcjonowana,
przestępcy nie trafiają do więzień, a agresja przez nich
stosowana znajduje swe racjonalne uzasadnienie, gdyż posługują się
nią tzw. bohaterowie pozytywni. Analizy wykazują, że jedynie w
15,5% przypadków filmowi zabójcy mają poczucie winy, a w
pozostałych są raczej zadowoleni ze swych czynów lub nie
demonstrują żadnych uczuć. Ponad 3000 badań prowadzonych w czasie
ostatnich 30 lat w Stanach Zjednoczonych udowodniło, że brutalne
programy cieszą się popularnością i wywierają znaczący wpływ
na umysły odbiorców, którzy postrzegają świat jako miejsce
niebezpieczne, gdzie jedynym sposobem przeżycia jest atakowanie
innych.
W
1992 r. francuski Le
Point
zestawił liczbę scen przemocy i gwałtów emitowanych w ciągu
jednego tygodnia w programach telewizji francuskiej. Bilans był
następujący: 670 zabójstw, 15 gwałtów, 848 bójek, 419 strzelań
lub eksplozji, 14 porwań, 11 napadów na bank, 8 samobójstw, 32
wzięcia zakładników, 27 scen tortur, 18 narkomanów, 9 wyrzuceń
przez okno, 13 prób uduszenia, 11 scen wojennych, 11 striptizów, 20
daleko posuniętych scen erotycznych. Z badań przeprowadzonych w
Polsce (październik 1997 r.) wynika, że w najczęściej oglądanych
programach ogólnopolskich (TV1, TV2, Polsat, TVN) jeden obraz
przemocy przypadał średnio na 2,4 minuty. Niezwykle niebezpieczne
wydaje się występowanie scen przemocy w filmach adresowanych do
dzieci. Zespół badawczy stwierdził, że nawet powszechnie uznawane
za niegroźne rysunkowe bajki Disneya zawierają kilka razy większą
dawkę agresji niż filmy fabularne dla dorosłych. Na porządku
dziennym są wypowiedzi bohaterów w rodzaju: „Nienawidzę cię”,
„Kocham zgliszcza i zniszczenie”, „Wyrwę ci serce”, „Jesteś
beznadziejnym kretynem”, „Czego się gapisz, ośle”. Wyrywanie
wnętrzności, picie alkoholu, ordynarne wyzwiska, obdzieranie ze
skóry, zabójstwa, ćwiartowanie zwłok, molestowanie seksualne –
to także sceny z kreskówek dla dzieci.
Według
badaczy problemu filmy zawierające przemoc mają wpływ na psychikę
młodego człowieka, zobojętniając go na przemoc (przyzwyczajenie),
zniekształcając obraz świata i wpływając na zaburzenia emocji.
Ks. Andrzej Zwoliński,
„Mały leksykon zagrożeń duchowych”, Częstochowa 2014.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pozostaw swoją opinię