Dlaczego tak uroczyście świętujemy Wniebowzięcie Najświętszej
Maryi Panny? To dowód na to, jak ważną osobą w życiu Jezusa, Boga-człowieka,
była Jego Matka. „Z duszą i ciałem została wzięta do nieba” – bo nie mogło być
inaczej. Obok swojego Syna, w całej pełni człowieczeństwa, zasiada Ta, która
ofiarowała Mu to człowieczeństwo, rodząc Go na ziemi. Nikt z ludzi nie był z Nim
tak blisko jak Ona. Nikt z ludzi nie odczuwał Jego obecności tak intensywnie jak
Ona – nosiła Go przecież w swoim łonie. Dziś wraz ze swoim Synem króluje w
niebie. Matka i Syn, Odkupiciel i Współodkupicielka. Przede wszystkim zaś Matka
Jezusa i nasza.
Jest taki piękny film pt. „Marcelino, chleb i wino”, w którym znaleziony przez zakonników chłopiec jest przez nich wychowywany w klasztorze. Marzeniem małego Marcelino jest zobaczyć i poznać swoją mamę, której nigdy nie znał, nie widział, nie czuł jej pocałunków i ciepłych dłoni. Któregoś dnia wchodzi na strych i znajduje tam olbrzymi krzyż, do którego przybity jest Jezus. Zaczyna z Nim rozmowę, a po jakimś czasie „zaprzyjaźniają się”. Chłopiec karmi Jezusa właśnie chlebem i winem oraz wciąż zwraca się do Niego z prośbą: „Zabierz mnie do nieba, gdzie jest moja mama”. I kiedy pewnego dnia mnisi, szukając chłopca, wchodzą na strych, nie znajdują go tam, a co najważniejsze – znika także ukrzyżowany Jezus. Przeor klasztoru mówi wtedy do współbraci: „Pan Jezus zabrał naszego Marcelino do nieba, do jego mamy”.
Jedno jest pewne, jeśli jesteśmy blisko Jezusa, to jednocześnie jesteśmy przy Jego i naszej Matce – Maryi Wniebowziętej.
Jest taki piękny film pt. „Marcelino, chleb i wino”, w którym znaleziony przez zakonników chłopiec jest przez nich wychowywany w klasztorze. Marzeniem małego Marcelino jest zobaczyć i poznać swoją mamę, której nigdy nie znał, nie widział, nie czuł jej pocałunków i ciepłych dłoni. Któregoś dnia wchodzi na strych i znajduje tam olbrzymi krzyż, do którego przybity jest Jezus. Zaczyna z Nim rozmowę, a po jakimś czasie „zaprzyjaźniają się”. Chłopiec karmi Jezusa właśnie chlebem i winem oraz wciąż zwraca się do Niego z prośbą: „Zabierz mnie do nieba, gdzie jest moja mama”. I kiedy pewnego dnia mnisi, szukając chłopca, wchodzą na strych, nie znajdują go tam, a co najważniejsze – znika także ukrzyżowany Jezus. Przeor klasztoru mówi wtedy do współbraci: „Pan Jezus zabrał naszego Marcelino do nieba, do jego mamy”.
Jedno jest pewne, jeśli jesteśmy blisko Jezusa, to jednocześnie jesteśmy przy Jego i naszej Matce – Maryi Wniebowziętej.
ks. Krzysztof Stosur
Źródło: Biuletyn Liturgiczny "Dzień Pański", nr 41/2012 z dn. 15.08.2012 roku, tytuł tekstu: "Marcelino i jego mama".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pozostaw swoją opinię