Roman Kluska –
założyciel i były prezes firmy komputerowej Optimus, a potem giełdowej
spółki Optimus SA, jeden z najbogatszych Polaków, obecnie zajmuje się
promocją hodowli owiec i zdrowej żywności – opowiada o niesłusznym
aresztowaniu pod zarzutem wyłudzenia.
Moje życie legło w gruzach
Było to w 2002 r., po tym, jak sprzedałem grupę Optimus. Pewnego dnia o 6
rano zadzwonił domofon. „Policja, otwierać! Groźni przestępcy często
uciekają z konwoju, więc musi pan jechać do Krakowa skuty. Mamy prawo
przeszukać dom i zabrać wszystko, co ma jakąkolwiek wartość, bo posłuży
to naprawieniu szkód, jakie wyrządził pan Polsce” – wiele z tych słów
dokładnie pamiętam do dzisiaj. Policja miała nakaz doprowadzenia mnie
siłą do prokuratury apelacyjnej w Krakowie, wydział przestępczości
zorganizowanej. „Jutro dostanie pan trzymiesięczny areszt, a ile pan
posiedzi, to się jeszcze okaże”.
Funkcjonariusze odebrali mi pasek od spodni i sznurówki i
zaprowadzili do czteroosobowej celi. Jeden mężczyzna siedział za
zabójstwo, drugi za wielokrotne pobicie, trzeci za kradzież. „A ty za
co?”. Byli bardziej ludzcy niż oprawcy w mundurach. „Tu jest zimno, weź
koc” – powiedzieli.
Wydawało mi się, że zwariuję z absurdu i poczucia doznanej krzywdy. Cały
świat mi się zawalił i upadły wartości – że istnieje sprawiedliwość, że
policja goni złodziei, a prokuratura posługuje się prawem. Wszystko
rozleciało się jak domek z kart. Zostało tylko jedno.
„Jezu, ufam Tobie. Jezu, ufam Tobie...”
Uratowały mnie ból i cierpienie, jakich doświadczyłem wiele lat
wcześniej. Miałem wypadek na nartach i trzy tygodnie leżałem
unieruchomiony w łóżku. Wtedy z nudów – bo nie miałem nic innego pod
ręką – przeczytałem książeczkę o św. s. Faustynie. Były w niej fragmenty
Dzienniczka, po który potem sięgnąłem i czytałem, a właściwie
przeżywałem go przez trzy lata, delektując się każdym wersetem.
Przychodziłem wykończony po pracy, ale zawsze znalazłem choćby 15 minut,
by przeczytać jeden wers i przemyśleć. Jakie jest przesłanie
Dzienniczka? - „Ja jestem twoim Bogiem i Stwórcą, a ty jesteś marnym
człowiekiem. Ale wiedz, że ja jako twój Bóg i Stwórca bardzo cię kocham.
Miłością nie ziemską, ale bezwarunkową. Dostałeś skarb – wolną wolę.
Raz ci ją dałem i nigdy nie odbiorę, ale chciałbym, żebyś mi
bezwarunkowo zaufał, tak jak ja cię bezwarunkowo kocham”.
Te słowa były łatwe do przyjęcia, kiedy wszystko mi się udawało. Ale w więzieniu?
Myśli rozsadzały mi głowę. Jedno, co mogłem, to powtarzać w kółko „Jezu,
ufam Tobie”. Podziałało. Następnego dnia zwolniono mnie do domu.
Ale to nie koniec – za święty spokój miałem zapłacić 8 mln złotych.
Sprawa skończyła się dopiero wtedy, gdy pojechaliśmy z żoną na
rekolekcje. W dniu, gdy byliśmy gotowi powiedzieć: „Panie Jezu, jeśli
chcesz, mogę być do końca życia przestępcą”, Naczelny Sąd
Administracyjny wydał wyrok, że niejaki Kluska jest niewinny.
Od tamtego czasu miałem przeróżne kłopoty. Najpierw rozwiązywałem je po
swojemu, ale ostatecznie wracałem do jednej, sprawdzonej metody –
zaufania Panu Bogu. Ona zawsze działa. Jeśli ma się Opiekuna, który
wszystko może, a żąda od nas tylko bezgranicznego zaufania, to mimo
wszystkich problemów, człowiek jest szczęśliwy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pozostaw swoją opinię